czwartek, 7 marca 2013

rozdział 3


Severus usiadł w skórzanym fotelu i spojrzał zamyślony w ogień. 
Możliwe, że odrobinę przesadził w związku z tą małą McConery, ale skąd miał wiedzieć, że zareaguje w tak histeryczny sposób? Oczywiście, Granger, mogła przesadzić mówiąc o stanie dziewczynki, ale był dziwnie pewien, że tego nie zrobiła. Nie należała do ludzi przesadnie nadwrażliwych i, pomimo jej tendencji do bronienia słabszych i uciśnionych, potrafiła spojrzeć na sytuację chłodnym, rzeczowym okiem. Jednakże nic nie usprawiedliwiało jej żenującego zachowania, tej głupiej, bezkrytycznej odwagi. 
Czy naprawdę sądziła, że jest w stanie w jakikolwiek sposób naruszyć moją pozycję w tym zamku? 
Uśmiechnął się ironicznie, przypominając sobie jej nieudolną próbę zastraszenia go. Jakiż to był żenujący, dziecinny sposób na osiągnięcie zamierzonego celu. Dziecinny i żałosny. Jednak niechętnie musiał przyznać, że gdyby na jego miejscu znajdował się ktoś inny to zapewne szantaż by jej się udał. Ale straszyć jego?
Idiotka. 
Sięgnął po szklankę z bursztynowym płynem. Upił łyk i machnięciem dłoni przywołał do siebie Najsilniejsze trucizny, by wyjąć zza okładki fotografię. Przyzwyczaił się już do tej drobnej słabostki, którą była konieczność zerknięcia na postać Hermiony ze zdjęcia. Czytała książkę leżąc na dywanie przed kominkiem, marszczyła lekko nos z irytacji, zauważył już wcześniej, że robi tak jeśli czegoś nie do końca rozumie. Minutę później uśmiechnęła się szeroko i zamachała nogami, a on domyślił się, że znalazła rozwiązanie. Postukał lekko palcem w brzeg zdjęcia, zwracając na siebie jej uwagę. Spojrzała mu prosto w  oczy i uśmiechnęła się miło, odrobinę nieśmiało, pomachała mu i wróciła do lektury. Podobało mu się w niej to, że nie zajmowała się nim przesadnie długo, czasem próbowała mu coś wytłumaczyć, czasem pokazywała coś w książce, czy też wypijała z nim lampkę wina, ale zazwyczaj witała się po prostu i wracała do swoich zajęć. Żadnego natręctwa i sztucznej serdeczności. 
Gdyby w rzeczywistości zachowywała się w ten sposób byłaby nawet znośna. 
Upił łyk alkoholu i obserwował czytającą kobietę z fotografii. Delektował się ciszą i spokojem.
Nie zauważył, kiedy ten moment stał się dla niego swoistym wieczornym rytuałem, przyjemnością. Ukojeniem.
Codziennie, od trzech tygodni, zastanawiał się dlaczego ogląda ją co wieczór. Bezskutecznie. Zrozumienie nie przychodziło, a dziś doszła następna wątpliwość. 
Dlaczego, na Salazara, pozwoliłem jej tu wejść i mówić? Doskonale wiedział do czego zmierza, a jednak słuchał jej przewidywalnego monologu. Odczuwał nawet pewien rodzaj przyjemności, obserwując jej wzburzenie i nieświadome fizyczne reakcje, takie jak ostre unoszenie brwi czy zagryzanie dolnej wargi. 
Schował fotografię i dopił whisky. Nie zamierzał się nad tym zastanawiać, nie miał powodów, by zaśmiecać swój umysł niepotrzebnymi drobiazgami, a zachowanie tej rozkapryszonej pannicy stanowczo się do nich zaliczało. 
Wstał i sięgnął po czarny płaszcz. Miał wolny wieczór, mógł go wykorzystać w bardziej konstruktywny sposób.

Lubił dziwki. Nie zadawały pytań, poza pieniędzmi nie oczekiwały niczego, a już zwłaszcza okazywania emocji. Miał kilka swoich ulubionych, które co jakiś czas odwiedzał. Piękne, inteligentne, luksusowe kobiety, które świadomie wybrały ten sposób zarobku. Drogie, owszem, ale były tego warte. Wiedziały co lubi i czego oczekuje, nigdy nie przekraczały określonych granic, a jednocześnie można było z nimi wymienić parę inteligentnych, niezobowiązujących uwag, kiedy zmęczeni leżeli w zmiętej pościeli jakiegoś drogiego, mugolskiego hotelu. Profesjonalistki. 
Seks traktował jak jedną z podstawowych potrzeb biologicznych organizmu, zwykłą czynność, która dla niego nie miała nic wspólnego z uczuciami. Doskonalił się w niej, owszem, był przecież perfekcjonistą. Spotykając się na jedną noc z przypadkowymi kobietami, uczył się dawać im rozkosz, uzależniać od swojego dotyku, ale nigdy nie dał żadnej z nich drugiej nocy w swoim towarzystwie. Nigdy też nie przykładał specjalnej wagi do wyboru partnerki, były dla niego narzędziami służącymi do zaspokojenia jego własnych potrzeb. Do dziś. Tej nocy, żadna z jego ulubionych prostytutek nie była odpowiednia. Odwiedził wiele mugolskich lokali, szukając, aż jego uwagę przyciągnęła młoda dziwka w zielonej sukni uszytej ze sztucznego jedwabiu. Brązowe loki sięgały jej ramion. Wyglądała na nową w tym fachu, w spojrzeniu błękitnych oczu miała jeszcze odrobinę niewinności, której próżno było szukać u tych bardziej doświadczonych. 
Siedziała przy barze jakiegoś zakurzonego pubu i sączyła drinka wodząc wzrokiem po sali. Podszedł do niej i przyjrzał się jej uważniej. Uśmiechnęła się do niego zalotnie i zatrzepotała rzęsami, próbowała nawet posłać mu pociągające spojrzenie, ale niespecjalnie jej to wyszło.
Prawie idealna. 
Wyjął z kieszeni plik banknotów i rzucił jeden barmanowi, płacąc za jej drinka. 
- Wolałbym zmienić miejsce - nie czekając na odpowiedź, wskazał jej ręką drzwi na znak by poszła przodem, schował resztę pieniędzy i ruszył za nią.
Niespełna pół godziny później znaleźli się w hotelowym pokoju. Zdjął płaszcz, wyjął z barku buteleczkę wódki, którą szybko opróżnił. 
- Więc na co masz ochotę? - wymruczała i sięgnęła do guzików jego koszuli.
- Dowiesz się, ale najpierw załóż to - warknął. Kiedy jej błękitne tęczówki skryły się za brązowymi soczewkami, poczuł się usatysfakcjonowany.

Nad ranem, Severus Snape wrócił do Hogwartu zirytowany, niespełniony i zniesmaczony swoim postępowaniem. Nie spał całą noc, pomimo że pozbył się tej młodej dziwki po niecałej godzinie trwania jej , niewartych złamanego knuta, usług. Marzył tylko o świętym spokoju i eliksiru na kaca, a ostatnia osoba, którą chciał teraz oglądać stała pod drzwiami jego gabinetu i najwyraźniej zamierzała zapukać. Usłyszała jego kroki i spojrzała niepewnie.
O ton za ciemne soczewki, pomyślał i zmierzył ją niechętnym spojrzeniem.
Podeszła, zagryzając niepewnie dolną wargę.
- Profesorze, chciałabym przeprosić, nie powinnam... 
Uciszył ją niecierpliwym gestem dłoni.
- Rozumiem, że wycofuje pani swoje oskarżenia, panno Granger - syknął.
- Podtrzymuję. Przepraszam za sposób, w jaki próbowałam pana przekonać do swojego zdania, co nie zmienia faktu, że dalej nie podoba mi się pańskie zachowanie wobec panny McConery - milczał patrząc na nią jak na wyjątkowo niemile widzianego i upierdliwego interesanta. 
Zawahała się. Oczywiście idąc tutaj spodziewała się z jego strony podobnego zachowania, byłaby wyjątkowo naiwna mając nadzieję na to, że profesor Snape w jakikolwiek sposób zechce jej ułatwić rozmowę. Jednak jej wyobrażenie jego reakcji było niczym w porównaniu z tym zimnym i niechętnym spojrzeniem czarnych oczu, a grymas zniesmaczenia na jego ustach powodował u niej uczucie upokorzenia. Przez moment miała ochotę stamtąd uciec i nigdy więcej nie mieć styczności z tym mężczyzną. Odwrócić się na pięcie i odejść, udawać że nic się nie wydarzyło. Była jednak na to zbyt dumna. 
Wzięła głębszy oddech i kontynuowała. 
- Przyszłam tutaj w nadziei znalezienia jakiegoś konsensusu, nie zamierzałam pana obrażać, jeśli poczuł się pan urażony to bardzo przepraszam...jest mi niezmiernie przykro. 
- Zdajesz sobie sprawę, Granger, że szantaż w tej szkole jest zabroniony? - wsunął dłonie do kieszeni płaszcza i z przyjemnością zauważył jak marszczy brwi w niezadowoleniu. 
Wiedziała, że ją lekceważy.
- Tak samo, jak grożenie uczniowi otruciem - skrzyżowała ręce na piersiach i spojrzała mu twardo w oczy. 
Głupia Gryfońska buta, żadnego instynktu samozachowawczego. Skrzywił się, ominął ją pilnując by nie zahaczyć jej nawet skrajem szaty.
- Żegnam, Granger - warknął i wszedł do swoich komnat zatrzaskując za sobą drzwi. 
Odetchnął i poszedł do łazienki, zrzucił mugolskie ubrania i wszedł pod prysznic. Chłodna woda pomagała mu zapanować nad emocjami, a tych miał w sobie zdecydowanie za dużo. Zacisnął pięści i zamknął oczy, pozwalając lodowatej wodzie spływać po swoim napiętym ciele.
Co ja sobie myślałem, szukając dziwki tak podobnej do tej irytującej smarkuli? 
Wiedział, że w nocy nie myślał, szedł za zwierzęcą żądzą, która nie została w pełni zaspokojona. 
Nienawidził nie mieć kontroli nad sytuacją.
Opanowując zmysły, opanował umysł i ciało. Był ponad niskie, osłabiające pobudki, tak charakterystyczne dla ludzkości. Dominował.
Zdarzały się jednak dni, w których okoliczności zmuszały go do przyznania, że jest tylko człowiekiem, że dopiero śmierć pozwoli mu zapanować nad samym sobą. Momenty, w których chłodny umysł nie nadążał za gorącym instynktem. 
Oparł czoło o szklaną ścianę prysznica i otworzył oczy. 
Rozpierała go furia. 
Wydał z siebie cichy, gardłowy warkot.

~*~

Droga Ginny! 

Profesor Snape doprowadza mnie do szału! 
Zapominam przy nim o wszystkich konkretnych i sensownych argumentach, które sobie przygotowałam i zachowuję się wręcz irracjonalnie. Możesz sobie wyobrazić, że wczoraj wieczorem próbowałam go szantażować?! Oczywiście, miałam powody do złości, ale takiego zachowania po sobie bym się nie spodziewała. Gdzie się podział mój rzeczowy i chłodny umysł? Szantażem próbować zmusić takiego mężczyznę do zmiany postępowania? Jak ja mogłam zrobić coś takiego?!
Zastanawiam się nawet czy on nie wysysa ze mnie wszelkiej mojej inteligencji...
Wiem, że nie. Oczywiście. Jednakże, jestem po prostu sobą rozczarowana. 
Poszłam do niego dziś rano, z zamiarem przedyskutowania wszystkiego na spokojnie. Liczyłam na to, że niedzielny poranek i śliczna pogoda podziałają na niego chociaż odrobinę relaksująco. Myliłam się...zatrzasnął mi drzwi przed nosem. 
Siergiej uważa, że nie powinnam się przejmować profesorem Snape'm. Cytując: "Gdybyś go naprawdę zdenerwowała, musiałbym stanąć w twojej obronie i zapewne skończyłbym w skrzydle szpitalnym". On ma tendencje do przesady, ale może kryje się w tym trochę racji? Nie sądzę, by profesor Snape rzucał klątwami na lewo i prawo, nie jest wszak aż tak impulsywnym człowiekiem, ale z drugiej strony, mam świadomość tego, że mogło się to dla mnie skończyć o wiele gorzej. Sama byłabym sobie winna. Siergiej sądzi, że moje zachowanie było przeurocze. To właściwie miłe, chociaż ja nie podzielam jego opinii. 
Wybieramy się jutro na kolację do Hogsmeade. Postanowiłam spróbować, co mi szkodzi? Przecież to zwykłe przyjacielskie spotkanie. Nie ciesz się tak! To nie jest randka!

Pozdrawiam,
Hermiona.

~*~

Siergiej przyjrzał się krytycznie swojemu odbiciu. Wyglądał świetnie, jak zawsze, ale nie był pewien, czy markowe ciuchy zrobią odpowiednie wrażenie na Hermionie. Obawiał się wręcz, że ją zniechęcą. Poprawił marynarkę. Zazwyczaj nie miewał problemów z doborem ubrań. Wystarczył mu jeden rzut oka na kobietę i wiedział, czy lepszy będzie garnitur od Armaniego czy też skórzana, motocyklowa kurtka. Jednakże Hermiona była dla niego zagadką, nie umiał jej rozgryźć do końca i dlatego każdy swój ruch musiał kilkukrotnie przemyśleć. Nie był pewien jak potraktowała jego zaproszenie. Jeśli zgodziła się na randkę, to garnitur był idealnym wyjściem, jeśli jednak na spotkanie koleżeńskie, może się poczuć niezręcznie, widząc go w tak oficjalnym stroju. Jednakże, jeśli odebrała ten wieczór tak jak on to sobie zaplanował i wybierze się na randkę, a on przyjdzie normalnie ubrany, może to przyjąć jako oznakę lekceważenia.
Wrzucił do sportowej torby parę ciuchów, kilka par butów i wyszedł ze swoich komnat. Podbramkowe sytuacje wymagają radykalnych środków, a jedyną osobą w tym zamku kompetentną w tej kwestii był Severus. Będzie oczywiście narzekał i zapewne się wścieknie, ale jego wiedza o savoir-vivre zaczerpnięta od Narcyzy była w tym momencie na wagę złota. Zszedł szybko do lochów i załomotał w grube, dębowe drzwi.
- Wejść!
Siergiej wszedł dziarskim krokiem do salonu i rozłożył ramiona.
- Niech cię ucałuję, człowieku! - zawołał z szerokim uśmiechem. Uwielbiał irytować przyjaciela, a robienie z siebie głupca było najłatwiejszym i najpewniejszym sposobem. 
- Oszalałeś do reszty? Czego chcesz? - Severus skrzywił się zniesmaczony i odłożył na bok wypracowanie, na którym widniało wielkie, czerwone T.
- Powiedz mi, jak wyglądam? - wyprostował się, poprawiając jedwabny, czarny krawat.
Zmierzył Rosjanina szybkim spojrzeniem i uniósł zaskoczony brwi - Wybierasz się na pogrzeb?
- Jest aż tak źle? - jęknął.
- Idealnie do trumny. - jego rzeczowy ton najwyraźniej mocno zmartwił Fiodorowa, który zamilkł na parę minut, potem jednak podskoczył i zawołał.
- Cholera, zostań tu, zaraz wracam - poszedł do łazienki, ściągnął marynarkę i krawat, zostawił spodnie od garnituru i błękitną koszulę, rozpiął dwa górne guziki, zmierzwił odrobinę włosy i wrócił do salonu - Teraz jak?
- Popieprzyło cię, Fiodor? 
Dlaczego on nigdy nie bierze mnie na poważnie? Przecież wie, że nie jestem idiotą, chyba... - Znowu źle? Wydawało mi się, że w tych spodniach mój tyłek prezentuje się świetnie - obrócił się tyłem  do gospodarza - Co sądzisz? 
- Na trzeźwo tego nie zniosę - Mistrz Eliksirów sięgnął po whisky.
- Pytałem cię o opinię, to ważne. Ta koszula jest na pewno dobra, ale czy fryzura, może więcej żelu?
- Znowu paliłeś to mugolskie świństwo? 
Wiedział doskonale o co chodzi Mistrzowi Eliksirów, ale wolał nie wracać do tamtej sytuacji, nawet w myślach.
- Co sądzisz o butach? Te są chyba za eleganckie, może te? Albo te? - blondyn wyjął z pudełek dwie pary prawie identycznych półbutów.
- Idź boso.
- Co?! No wiesz... mógłbyś chociaż spróbować mi pomóc. 
- Czyli nie mugolskie zioła - mina gospodarza nie była zachęcająca, a cichy warkot, którym rzucał swoje komentarze, był co najmniej przerażający i ostrzegawczy. Siergiej jednak nie zamierzał zrezygnować.
- Człowieku! Im szybciej mi pomożesz, tym szybciej się mnie pozbędziesz. Więc co z tymi włosami?
Drętwota. Dobrze, a teraz słuchaj mnie uważnie - syknął - kiedy cofnę zaklęcie, masz mi natychmiast wytłumaczyć, co ci strzeliło do tego pustego łba. Jeżeli nie będę usatysfakcjonowany twoją odpowiedzią, rzucę na ciebie coś paskudnego. Zacznę od Sectumsempry. Gadaj.
- Mam randkę z Hermioną i nie mam pojęcia co jej się spodoba – odpowiedział szybko i westchnął widząc rozbawienie na twarzy Severusa - No co?
- Zachowujesz się jak nastoletni prawiczek, a z tego co wiem, to masz 39 lat i sporo złamanych kobiecych serc i cnót za sobą.
- Owszem, ale teraz jest inaczej - Rosjanin usiadł w fotelu i zapalił cygaro - Nie chcę tego spieprzyć, rozumiesz?
- Sądziłem, że gustujesz w długonogich, chudych blondynkach z olbrzymim biustem, a teraz odstawiasz szopkę przed spotkaniem z zupełnie przeciętną panną.
- Nie jest przeciętna! To zdumiewająco inteligentna i interesująca kobieta, bardzo atrakcyjna.
- Zapominasz o tym, Fiodor, że cię dobrze znam, nie udawaj mi tu zauroczonego chłopaczka - zmarszczył brwi, nie znosił kiedy próbowano robić z niego głupca.
- Lubię ją, jest ładna i bystra. Będzie z niej świetna żona po paru korektach - mruknął, a na jego ustach pojawił się przelotny, zimny uśmiech.
- Jesteś pewien, że nie napoiła cię amortencją? - postanowił udawać, że nie wie nic o pobudkach Siergieja, wszak to nie była jego sprawa. 
- Nie drwij ze mnie Snape, powiedz po prostu czy jest dobrze - wstał i poprawił koszulę. Odpowiedziała mu cisza. Wiedział, że skoro nie usłyszał żadnego zjadliwego komentarza, jest nawet lepiej niż dobrze - Dzięki. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. Spadam, nie chcę się spóźnić - opuścił w pośpiechu lochy i skierował się na błonia Hogwartu.

Tego wieczora Severus Snape długo obserwował sufit swojego salonu, gładząc nieświadomie okładkę Najsilniejszych trucizn. Zreflektował się dopiero po pewnym czasie i wyjął zza okładki fotografię. Patrząc na uśmiechniętą, spokojną i ufną Hermionę, przypomniał sobie znaczący uśmiech Siergieja. Zaklął i zgniótł szklankę w dłoniach. Nie przejął się bólem. 
Przeklęty Fiodor i te jego pieprzone arystokratyczne obowiązki.
Warknął zaciskając mocniej pięści i ignorując kawałki szkła wbijające się w jego skórę sięgnął po kolejną porcje whisky.
~*~
betowała Witch
~*~
na dole bloga dodałam subskrypcję, która będzie Was informować o nowych rozdziałach - jeśli macie chęć się zapisać, zapraszam; ja więcej nikogo informować nie będę
~*~
bardzo Was proszę o komentarze

5 komentarzy:

  1. Przefantastyczne! Czytało się lekko, niesamowicie przyjemnie. Cały opis dlaczego Severus lubi seks z prostytutkami był doskonale przemyślany. Nie wiem co jeszcze bym mogła napisać, bo szczerze mówiąc wciąż jestem w szoku. To jest po prostu idealne i tyle. Szybko dodaj nowy rozdział bo to opowiadanie stało się moim ulubionym hg/ss, a muszę przyznać, że przeczytałam ich już naprawdę wiele i to nie tylko po polsku. Życzę weny i pozdrawiam!
    Venetiia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszę komentarz. Chyba nawet zacznę je pisać częściej, skoro jest to tak ważne dla autorów. :) No dobra. Snape jest taki ludzki w tym opowiadaniu. Jego myśli, słowa i czyny są takie w jego stylu. I to dogryzane Siergiejowi jest świetne. Ja sama bym mu takie coś powiedziała. A to zdjęcie w książce o takim tytule... Hermiona jest w pewnym sensie trucizną dla Snapea. Jego dziwne zachowanie i myśli są trochę niepojące. Hermiona, która napoiła Sergieja eliksirem miłosnym? Nie przesadzasz Snape. To ta sama gryfonka, która jest zagadką z tym swoim dziwnym systemem wartości. Te listy, które pisze Granger do Ginny są świetne. Jej opisy i naiwność mnie rozwalają. Jestem ciekawa jak będzie wyglądała ta randka Hermi i Fiodora. Nie wiem co mam jeszcze napisać.

    Pozdrawiam petite102 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny raz jestem pod wrażeniem, świetnie piszesz. Wszystko wydaje się być przemyślane i nieźle dopracowane. Severus i jego mała obsesja - a jednak wykreowałaś go tak, że można Ci spokojnie uwierzyć. Zauważyłam raptem jeden brak przecinka i jedno powtórzenie. Językowo fantastycznie. Zdecydowanie czekam na ciąg dalszy, życzę Weny i pozdrawiam.
    Inka

    OdpowiedzUsuń
  4. No w końcu znalazłam chwilę aby zajrzeć do ciebie.
    Muszę przyznać, że spodobało mi się.
    Masz całkiem odmienne spojrzenie na Severusa.
    Jakoś tak dziwnie mi spoglądać na niego jako mężczyznę korzystającego z usług dziwek a jednak jest w tym coś intrygującego.
    I ten cały Sergiej... według mnie Hermiona powinna na niego uważać.
    Ogólnie naprawdę mi się podobało.
    Pozostaje oczekiwać niecierpliwie ciągu dalszego.

    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne! I ta zazdrość naszego kochanego Severusa. Podoba mi się to :-) cudownie!

    OdpowiedzUsuń