środa, 6 lutego 2013

rozdział 2

Co też mówiła Ginny? Biała koszula tylko do dżinsów i tylko gdy rozepniesz o jeden guzik więcej niż byś chciała. Nigdy nie nakładaj tej ulubionej szaty, tak tej, która wygląda jak worek na kartofle, no dobrze, możesz ją założyć jeśli idziesz pomagać profesor Sprout w szklarni, ale niech ci ręka uschnie kiedy indziej. PRZENIGDY nie ubieraj się jak zakonnica.
Mówiła jeszcze dużo innych rzeczy, których Hermiona nie słuchała, czego teraz nie mogła sobie wybaczyć. Więc w co ja mam się ubrać? 
Przetrząsała swoją szafę już od kwadransa i nie mogła się zdecydować. Najchętniej wrzuciłaby na siebie cokolwiek, co zresztą zrobiła na samym początku, ale wtedy przypomniała sobie o swoim postanowieniu. 
Obiecała sobie zająć się sobą tu i teraz, skończyć z rozpamiętywaniem przeszłości, z wyrzutami sumienia i zamartwianiem się o przyszłość. Teraźniejszość nie poczeka, chwila obecna umknie i nim zdąży się obejrzeć będzie już za późno na szpilki, krótkie sukienki i flirt z przystojnym współpracownikiem.
Oblała się rumieńcem na wspomnienie Siergieja Fiodorowa.
Naprawdę nie masz już o czym myśleć? Odkąd to lecisz na wygląd, Hermiono? Poznałaś go dopiero wczoraj i nic o nim nie wiesz. To żenujące, doprawdy, mogłabyś przestać zachowywać się jak nastolatka i zająć się ważniejszymi sprawami. 
Westchnęła i spojrzała z powątpiewaniem na stertę ubrań leżącą na łóżku. 
Skoro to są te ważniejsze sprawy to kiepsko ze mną. 
Roześmiała się i puściła oko swojemu lustrzanemu alter ego. Czas na ratowanie świata się skończył i nadchodziła era martwienia się doborem torebki i odcieniem pomadki. Czasami ją to przerażało, ale nie dziś. Dziś nie zamierzała myśleć o konieczności nauczenia się życia od nowa, na nowych prawach i zasadach, z nowymi obowiązkami i tajemnicami. W świecie, który chciał udawać, że taki był zawsze. Wśród ludzi, którzy zapomnieli, albo udawali, że nie pamiętają. 
Jednym machnięciem różdżki odesłała je do szafy. Przymierzanie wszystkiego bez ładu i składu to może i była dobra metoda dla Ginny, ale zdecydowanie nie dla niej. Postanowiła podejść do tego metodycznie, na spokojnie.
Wyjrzała przez okno i obserwując leniwe, ciężkie, deszczowe chmury, odliczyła powoli do dziewięciu.
Wyjęła potem z szafy spodnie, na które miała dziś ochotę i wybrała do nich rzeczy, które wydały jej się najlepszym rozwiązaniem. Zajęło jej to kolejny kwadrans, ale tym razem nie zrobiła wokół siebie niepotrzebnego rozgardiaszu i, co najważniejsze, nie wpadła w popłoch.
Zdecydowała się wreszcie na proste, czarne, lniane spodnie i ciemnozieloną bluzkę z dekoltem w łódkę, po czym obejrzała się w lustrze z zadowoleniem. Poranny jogging przynosił już efekty i choć nigdy nie miała problemu z nadwagą, teraz jej ciało prezentowało się dużo lepiej, elastyczniej. Jeszcze tylko czarne pantofle na wysokim słupku i szata, było dobrze, nawet bardzo dobrze. Praktycznie, elegancko, ale nie nudno. Zadowolona z siebie opuściła swoje komnaty.

Skierowała swoje kroki ku Wielkiej Sali.

Kiedy podeszła do stołu nauczycielskiego, Siergiej wstał prędko i odsunął jej krzesło z miłym uśmiechem.
- Witaj Hermiono, zaczynałem się już obawiać, że nie dołączysz do nas. 
- Rzeczywiście odrobinę się spóźniłam, ale chyba nie ominęło mnie nic ważnego? - zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się o czym mogła zapomnieć i spojrzała na niego pytająco.
Roześmiał się, nalewając jej kawy do filiżanki.
- Mleka?
- Odrobinę, poproszę, plus małe wyjaśnienia.
- Wyjaśnienia? - postawił przed nią talerz z rogalikiem - Przepyszne, koniecznie spróbuj.
- Rozbawiło cię coś w moim pytaniu, nie rozumiem co.
- Cóż... skoro nalegasz. - ściszył głos do szeptu - Nie mogłem doczekać się ponownego spotkania z tobą i te minuty dłużyły mi się niemiłosiernie. 
Zaskoczona upuściła rogalik na talerzyk, a kiedy przez ułamek sekundy miała wrażenie, że słyszy cichy śmiech profesora Snape'a, poczuła się skołowana. 
Siergiej, odbierając jej zaskoczone milczenie za zachętę, nachylił się do jej ucha. 
-Wyglądasz dziś pięknie, wprost nie mogę oderwać od ciebie wzroku. - wyszeptał. Hermiona spłonęła rumieńcem i by ukryć zażenowanie napiła się kawy. 
Czyżby mi się znów zdawało? przemknęło jej przez myśl kiedy usłyszała ciche prychnięcie.
Zerknęła w lewą stronę, ale Mistrz Eliksirów wydawał się być zainteresowany obieraniem jabłka  i niczym więcej. Spojrzała na Siergieja, który przyglądał jej się z zadowolonym uśmiechem.
- Dziękuję, to... - zająknęła się - bardzo miły i niespodziewany komplement.
- Szczery i zasłużony, nic więcej. Obawiam się, że Minerwa mi ciebie zaraz zabierze. - spojrzał w kierunku dyrektorki, która wyczarowywała właśnie plany zajęć uczniów.
- Rzeczywiście, muszę rozdać Gryfonom plany lekcji. - Hermiona uśmiechnęła się przepraszająco.
- Miałabyś może ochotę wpaść do mnie wieczorem na zapoznawczego drinka? Odmowę uznam za afront. 
- Czyżby? 
- Nie, ale będzie mi przykro.
Uśmiech niegrzecznego chłopca bardzo mu pasuje. 
- Cóż...jeśli miałbyś ochotę opowiedzieć mi wieczorem o swoich badaniach naukowych, z przyjemnością skorzystam z zaproszenia. Chciałabym posłuchać o twoich najnowszych eksperymentach, mam parę pytań.
- W takim razie będę cię dziś oczekiwał. - uśmiechnął się szeroko.
- Dobrze, w takim razie do zobaczenia wieczorem. - skinęła mu głową i odeszła by zająć się swoimi obowiązkami. 
Siergiej rozparł się wygodniej na swoim krześle i sięgnął po kielich z wodą.
- Słodka istotka, nieprawdaż Severusie? Udaje taką niedostępną, a jednocześnie szuka kontaktu ze mną sam na sam. 
Severus Snape odstawił na bok filiżankę z  mocną, czarną kawą i uniósł kącik ust w ironicznym uśmiechu.
- Zapewniam cię, że jeśli Panna-Wiem-To-Wszystko mówi o nauce, to chodzi jej tylko i wyłącznie o nią, a kiedy mówi „mam parę pytań" możesz się przygotować na parę, owszem, ale godzin, tłumaczenia i odpowiadania.
Rosjanin roześmiał się głośno.
- Jesteś przerażająco sztywny i zazdrosny, zapewniam cię, że nie skończy się na naukowych dywagacjach. Niektórzy mężczyźni radzą sobie lepiej z kobietami niż ty. 
- Czyżby? - Mistrz Eliksirów zmrużył oczy, a Siergiej nie był pewien czy w wyrazie ostrzeżenia czy pogardy.
- Zapewniam cię, że wiem co mówię, znam się na tym.
Odpowiedziało mu ironiczne prychnięcie - Przekonasz się wieczorem, że daleko ci do mojej znajomości kobiet, Fiodor. - po tych słowach wstał niespiesznie, pozwalając wybrzmieć swoim słowom i opuścił Wielką Salę, po drodze odejmując 20 punktów Gryfindorowi za nieeleganckie posługiwanie się sztućcami.



Droga Ginny,
właśnie skończyłam swoje lekcje i jestem zdruzgotana! Nie zdążyłam z żadną klasą nawet zacząć prowadzić tematu, ponieważ wszyscy mieli mnóstwo pytań o Harry'ego, śmierciożerców, wojnę i inne rzeczy z tym związane. Odpowiadałam im w miarę wyczerpująco, chociaż pytania o mój romans z Ronem, który „rozbłysnął w morzu walki"- jak to określiła jedna z Puchonek, oraz o domniemane złamanie serca Harry'emu pozostawiałam bez komentarzy. Obawiam się, że do końca tego tygodnia wszystkie moje zajęcia będą wyglądały podobnie, zwłaszcza, że ta obrzydliwa książka Skeeter okazała się być tu bestselerem (powinnam ją chyba przeczytać do końca, żeby przygotować sobie odpowiedzi na bzdurne pytania). Idę teraz do Siergieja, ma mi opowiedzieć o swoich eksperymentach, jestem podekscytowana i mam naprawdę mnóstwo pytań!
Hermiona.



Severus Snape siedział w swoim salonie przeglądając Najsilniejsze trucizny i czekał, spodziewał się wizyty najpóźniej za pół godziny.
Kiedy po paru minutach rozległo się pukanie, uśmiechnął się do siebie z satysfakcją. 
- Wejdź Fiodor – powiedział niespiesznie i sięgnął po butelkę stojącą na stoliku obok, nalał im do szklanek Ognistej Whisky. Nie kłopotał się zakręcaniem butelki, pewien, że zaraz będzie nalewał mu drugą porcję. Blondyn usiadł w fotelu, wypił jednym łykiem alkohol i jęknął boleśnie:
- Polej i nie waż się śmiać.
Severus spełnił prośbę Siergieja nie ukrywając triumfującej miny. Nalał do pełna, a widząc skołowane spojrzenie błękitnych oczu spytał pobłażliwym tonem, w którym jednak pobrzmiewała nutka sadystycznej przyjemności.
- Więc jak poszło wasze małe tete-a-tete? - odstawił butelkę i sięgnął po swoją szklankę
- Muszę przyznać, że ta kobieta jest wybitnie dociekliwa i inteligentna, bardzo jej smakowało wino, którym ją poczęstowałem i była zaintrygowana moimi odkryciami i spostrzeżeniami. - Rosjanin zmierzwił palcami włosy jakby próbując otrząsnąć się z zaskoczenia, wypił alkohol i ponownie napełnił szkło.
- Nie spodziewałbym się niczego innego. - Mistrz Eliksirów zachował kamienną twarz, chociaż w środku śmiał się do rozpuku, widząc jak szkolny amant wije się jak piskorz, próbując wydusić z siebie prawdę.
Rosjanin wstał gwałtownie i zaczął krążyć po salonie, w pewnej chwili opadł na sofę i wyrzucił z siebie ze złością. 
- Nie dała się nawet dotknąć, rozumiesz? Nic. Spodziewałem się, że nie dostanę dzisiaj wszystkiego, ale to już jest przesada.
- Ostrzegałem cię. - Severus wypowiedział te dwa słowa niespiesznie, jakby smakując ich brzmienie, napawając się swoją oczywistą przewagą.
-Tak, tak. Mówiłeś, że to dziecko i że będzie paplać o nauce i zadawać mnóstwo pytań, ale spójrz jak to dziecko dzisiaj wyglądało. Zrobiłem zdjęcie na pamiątkę naszego pierwszego „naukowego" spotkania, ale oczywiście nie wspomniałem, że to dla ciebie - podsunął mu pod nos fotografię. Mężczyzna wziął ją i od niechcenia rzucił na nią okiem.
Hermiona pochylała się nad stolikiem, wodząc palcem po stronie jakiejś grubej książki jakby czegoś szukając, jej czerwone szpilki leżały obok na dywanie, obcisłe dżinsy podkreślały długie, smukłe nogi i okrągłe pośladki, a luźna, biała, jedwabna koszula lekko prześwitywała ukazując zarys brzucha i piersi. Kiedy zauważyła błysk flesza, spojrzała mu prosto w oczy ze zrelaksowanym uśmiechem, a jej policzki pokrył niewinny rumieniec. Odgarniając z twarzy lśniące loki, powiedziała coś w rozbawieniu i sięgnęła po kieliszek z winem, wsunęła stopy w buty i wyprostowała się do zdjęcia.
- Zdjęcie jak zdjęcie - mruknął Snape i dolał sobie alkoholu, odłożył na bok książkę, którą przeglądał - Rozumiem, że sobie odpuszczasz.
- Żartujesz, prawda? - Siergiej uniósł w zaskoczeniu brwi - Im trudniejsze jest polowanie, tym słodszy smak zwycięstwa, poza tym lubię jej towarzystwo. Jest błyskotliwa, wesoła i uprzejma, po roku spędzonym na pogaduszkach z tobą to cudowna odmiana.
Snape zmarszczył brwi w grymasie niezadowolenia, odesłał ruchem różdżki butelkę i wrócił do lektury, nie zaszczycając już swojego gościa spojrzeniem.- Z przyjemnością wysłuchałbym jeszcze twoich peanów na temat panny Granger, ale mam sporo pracy. - warknął tonem nieznoszącym sprzeciwu. 
- Mam sobie iść? Już? Jeszcze ci nie opowiedziałem wszystkiego. - zrobił żałosną minę, ale widząc niewzruszenie na twarzy przyjaciela, westchnął - Jesteś bezduszny Severusie, idę sobie, do jutra. - wstał i na chwiejnych nogach ruszył w kierunku drzwi.
Kiedy Siergiej opuścił jego komnaty, Severus wyjął spomiędzy stron fotografię, którą tam niepostrzeżenie wsunął. Kobieta uśmiechała się do niego, marszcząc lekko nosek i machając rękami jakby coś tłumaczyła, ogień w kominku tuż za nią podświetlał jej wąską talię, z czego zupełnie nie zdawała sobie sprawy.
- Niech cię piekło pochłonie Fiodor. - warknął do siebie i ze złością wsunął zdjęcie pod okładkę książki, obiecując sobie nigdy więcej go nie oglądać.



Droga Ginny,
mija mój trzeci tydzień pracy i odkrywam, że kocham uczyć! Uwielbiam! Oczywiście są uczniowie leniwi, których muszę zmuszać do jakiegokolwiek wysiłku, ale nie byłabym sobą gdybym nie podjęła tego wyzwania, w końcu przez sześć lat zmagałam się z Harrym i Ronem, mam doświadczenie w tej kwestii. Mam też paru urwisów pokroju bliźniaków , wczoraj przyłapałam ich na próbie wysadzenia mojego biurka. Natomiast jedna z dziewcząt z Gryffindoru wydaje się być młodszą siostrą Neville'a, ciągle jej się coś przydarza, w dodatku obawiam się, że ma identyczne problemy z eliksirami i profesorem Snape'm. Biedna Stella...mam nadzieję, że kiedy podrośnie, zrozumie swoją wartość i odkryje coś co doda jej skrzydeł, tak jak Neville. 
Wyobraź sobie, że złapałam nić porozumienia ze Ślizgonami! Oczywiście to tylko moje wrażenie i tylko cieniusieńka nić, ale i tak daje mi to olbrzymią satysfakcję. Szkoda, że nie mogę tego samego powiedzieć o opiekunie ich domu. Profesor Snape wykorzystuje dosłownie każdą okazję by mi dopiec, obrazić mnie, próbuje mnie nawet ośmieszyć wobec uczniów i innych nauczycieli. Siergiej jest wtedy bardzo pomocny, zawsze się za mną wstawia, to prawdziwy dżentelmen. Znasz innego mężczyznę, który zawsze wstanie by odsunąć ci krzesło i całuje w dłoń na pożegnanie? Sądziłam, że ten gatunek już dawno wymarł. 
Skoro już o nim mowa to przyznam ci się, że nie mam pojęcia co o nim sądzić. Codziennie odprowadza mnie z kolacji do komnat i jeśli nie mam dla niego wtedy czasu, wpada do mnie późniejszym wieczorem, by przedyskutować jakieś nieistotne plotki, a kiedy tłumaczę mu, że dziś wolałabym poczytać, proponuje mi wspólną lekturę. To wszystko jest oczywiście bardzo miłe, ale jednocześnie przytłaczające. Człowiek bez wad sprawia wrażenie nierealnego, a to mnie niepokoi. Pomimo wszystko, lubię jego towarzystwo, ale za dużo słodyczy szybko przemienia się w gorycz. 
Muszę kończyć, ktoś się dobija do drzwi.
Hermiona.

Odłożyła orle pióro i zawołała - Proszę!
Drzwi od gabinetu otworzyły się i stanęła w nich jedenastoletnia Stella McConery podtrzymywana przez pannę Winston, Prefekt Gryffindoru. Usta dziewczynki były otwarte i z trudem łapała powietrze, walcząc ze spazmami szlochu, trzęsła się, a po jej bladej twarzy spływały wielkie łzy.
- Przepraszam, że przeszkadzamy pani profesor, ale nie jestem w stanie jej uspokoić. - Kate podprowadziła młodszą koleżankę do krzesła i posadziła - Wróciła w tym stanie z lochów, miała szlaban u profesora Snape'a.
Hermiona wstała i z komody nieopodal biurka wyjęła fiolkę z delikatnym eliksirem uspokajającym, który podała podopiecznej. 
- Wypij to Stello, a jak będziesz w stanie, opowiedz nam co się stało. - postanowiła nie pokazać po sobie niepokoju, już i tak dziewczęta były wystarczająco przejęte. Odczekała kilka minut, a kiedy dłonie dziewczynki przestały mocno drżeć, podała jej chusteczkę i spytała.
- Rozumiem, że byłaś na szlabanie u profesora Snape'a?
- Byłam. - blada buzia wyrażała bezgraniczne przerażenie. 
Hermiona zacisnęła wargi. Sytuacja robiła się coraz bardziej niepokojąca i coraz mniej się jej to podobało.
- Musisz mi powiedzieć więcej, opowiedz co cię tak zdenerwowało. 
- Umarła Kasia.
- Kasia to jej ropucha, pani profesor, była do niej bardzo przywiązana, w zeszłym tygodniu robili jej pogrzeb na błoniach. - wtrąciła prefekt.
- Profesor Snape się dowiedział - kontynuowała dziewczynka - i jak skończyłam czyścić kociołki powiedział, że jutro pokroimy Kasię i zrobimy z niej eliksir powodujący wymioty. I powiedział, że sprawdzi na mnie jego działanie! - rozszlochała się znów na dobre, chowając mokrą i spuchniętą od płaczu buzię w skraj szaty.
Hermiona wsunęła dłonie w kieszenie szaty by uczennice nie widziały jak zaciska je w pięści ze złości. Jak on może być aż taki okrutny? Wyżywanie się na dzieciach jest niedopuszczalne! Muszę mu to uświadomić, ale najpierw trzeba ją choć trochę uspokoić. 
- Profesor Snape chciał cię tylko nastraszyć - starała się by jej głos brzmiał spokojnie i pewnie - nie wierzę, by rozkopał grób Kasi, na pewno tego nie zrobił, ani nie zrobi. W dodatku, w tym eliksirze nie ma składników z ropuchy, możesz mi wierzyć. Panna Winston odprowadzi cię do pokoju wspólnego, spróbuj się przespać, a ja pójdę porozmawiać z profesorem. Jestem przekonana, że uda nam się dojść do porozumienia. - Stella pokiwała niepewnie głową, starając się uspokoić.
- Zajmę się nią pani profesor. - Kate pomogła wstać dziewczynce - Do widzenia.
- Do zobaczenia i dziękuję panno Winston. 
Kiedy uczennice opuściły gabinet Hermiona wzięła parę głębokich, uspokajających oddechów i ruszyła żwawym krokiem w kierunku lochów. Miała nadzieję na jakiś konsensus, w końcu Severus Snape należał do inteligentnych mężczyzn, musiał też zdawać sobie sprawę z tego, że przekroczył wszelkie granice. 
Załomotała w drzwi prowadzące do jego komnat.
Mistrz Eliksirów stanął w nich dopiero po chwili i widząc ją, uniósł brwi w geście ironicznego rozbawienia. 
- Rozumiem, że ten mały, nieznośny bachor pobiegł do ciebie naskarżyć na moją skromną osobę.
- Myli się pan, profesorze. – odpowiedziała, siląc się na uprzejmość - Została przyprowadzona przez pannę Kate Winston, ponieważ dostała ataku histerii przez pańskie nieprofesjonalne i okrutne zachowanie. - nie zważając na jego sprzeciw, weszła pod jego ramieniem do komnaty. Nie zamierzała dyskutować na korytarzu.
Zaskoczona, stanęła w progu, widząc jeszcze jednego mężczyznę wygodnie rozpostartego na kanapie - Witaj Siergiej, nie spodziewałam się, że cię tu zastanę.
- Lubimy z Severusem wypić szklaneczkę Ognistej wieczorem, przyłączysz się?- zrobił jej miejsce obok siebie, ale ona już nie zwracała na niego uwagi i zwróciła swoje wściekłe spojrzenie na Mistrza Eliksirów.
- Czy może mi pan wytłumaczyć dlaczego czerpie pan tak sadystyczną przyjemność z doprowadzania uczniów do łez? 
- Gdyby twoi podopieczni się uczyli, wiedzieliby doskonale, że do tego eliksiru nie stosuje się ropuchy, zwłaszcza w procesie gnicia - zmarszczył nos - ale uświadomię jej to na następnych eliksirach, przyniosę to zdechłe zwierzę i wytłumaczę spokojnie i powoli, dlaczego. - uśmiechnął się wrednie, widząc jej drżące ze złości usta - Coś jeszcze, panno Granger?
- Nie zrobi pan tego profesorze. - warknęła.
- Czyżby? 
Jakżebym chciała zmyć ten wredny uśmiech samozadowolenia i pewności z jego twarzy. - Jeżeli jednak zdecyduje się pan, profesorze, zniżyć do poziomu okrutnego jedenastolatka i zachowa się pan w ten bezduszny, poniżający i zupełnie nieprofesjonalny sposób, dowiem się o tym i zapewniam, że wtedy pani dyrektor i Rada Szkoły zostaną przeze mnie o tym incydencie poinformowani i zrobię wszystko by uniemożliwić panu dalszą karierę w tej szkole. Łącznie z informacją wysłaną do Ritty Skeeter o wielu czarno-magicznych księgach znajdujących się w pana posiadaniu. - rzuciła okiem na jeden z tomów. 
Severus Snape zwęził niebezpiecznie oczy i rzucił jej lodowate, przeszywające spojrzenie.
- Czyżbyś była na tyle głupia by sądzić, że twoje nieudolne próby szantażu zrobią na mnie jakiekolwiek wrażenie? Pozbądź się swoich dziecięcych złudzeń jak najszybciej, Granger, i opuść z łaski swojej moje komnaty. Nie życzę sobie tak żenującego zachowania w moich progach, tu obowiązują pewne standardy. - jego cichy, spokojny głos był podszyty jadem i groźbą.
Wbrew sobie zadrżała pod jego spojrzeniem, poczuła się mała i nic nie znacząca, ale jej Gryfońska krew zawrzała ze złości, dodając jej odwagi. Wyprostowała się bardziej i spojrzała prosto w nieugięte, czarne oczy.
- Ja panu przedstawiam fakty, profesorze, czyste fakty. Życzę panom miłej nocy. - skinęła im obu głową i opuściła salon zamykając drzwi najciszej jak umiała. 
Zostawiła za sobą gęstą ciszę, w trakcie której mężczyźni wpatrywali się z zaskoczeniem i niedowierzaniem w miejsce, w którym przed chwilą stała, dopiero po chwili przerwał ją rozradowany głos Siergieja.
- Kocham tą kobietę, mój podziw rośnie z dnia na dzień, ale teraz się zakochałem! - Fiodorow krztusił się ze śmiechu - Dopiekła ci koncertowo, nie ma co! - roześmiał się.
- Zamknij się Fiodor i wynoś się stąd!
- Uprzejmością to ty nie grzeszysz, czy przypadkiem przed chwilą nie wspominałeś o pewnych standardach?
- Won! 

XxXx
dziękuję za miłe słowa :)
betowała Witch
APEL: czytasz? skomentuj, piszę to dla Ciebie i potrzebuję Twojej opinii
zapraszam też na mojego drugiego bloga, tam tematyka dramione, adres znajdziecie w linkach